W życiu każdego z nas zdarzają się momenty, które wydają się niesprawiedliwe, bolesne, wręcz nie do zniesienia. Choroby, rozstania, trudne dzieciństwo, utrata pracy, toksyczne relacje a nawet śmierć bliskich — te doświadczenia mogą nas przytłoczyć, wprowadzić w chaos i pozbawić sensu życia. Często pytamy samych siebie: „Dlaczego ja? Dlaczego akurat mnie to spotyka?”. I choć odpowiedzi mogą być trudne do znalezienia, warto pamiętać, że każda sytuacja, nawet ta najtrudniejsza, dzieje się po coś…
Zrozumienie, że każde wydarzenie w naszym życiu ma głębszy sens, choć nie zawsze od razu dostrzegalny, może stać się kluczem do wewnętrznej przemiany. Wszechświat, Bóg, los — jakkolwiek to nazwiesz — nie rzucają Ci wyzwań bez powodu. Te trudne chwile, te momenty, kiedy wydaje Ci się, że tracisz grunt pod nogami, są często zaproszeniem do wzrastania, do odkrycia swojej wewnętrznej siły i do zrozumienia, kim naprawdę jesteś.
Osobiście, obecnie spotykam na swojej drodze ludzi, dzięki którym mogę zmierzyć swoją wartość – dosłownie. Wartość, która poprzez życiowe doświadczenia, trudne relacje i brak zasobów zdobytych w dzieciństwie rzutuje na całe moje dorosłe życie. Dzięki tym spotkaniom mam okazję skonfrontować się z tym, że to co o sobie samej myślę ma głęboki sens w relacjach z innymi. Czasem też, z ich pomocą, zaczynam rozumieć, jak ważne jest stawianie granic i niepozwalanie na ich przekraczanie. Najtrudniejsze lekcje przychodzą od osób, które z pozoru nie mają większego znaczenia w moim życiu. Przelotne znajomości, które kończą się szybciej, niż się zaczęły — wszystko to ma mnie przygotować na coś większego, głębszego. W efekcie, osoby, które wywołują we mnie silne reakcje, stają się moimi wewnętrznymi lustrami. Pokazują, nad czym powinnam popracować, jakie aspekty mojej osobowości wymagają uzdrowienia lub większej akceptacji.
To nie wynika z ich problemu — to mój problem. To moja niska wartość, którą nieświadomie uzależniam od zewnętrznych wydarzeń, opinii innych ludzi czy mojego obecnego statusu społecznego. To bolesne uświadomienie, które odbiera mi nadzieję na lepsze jutro i niszczy moją wiarę w ludzi… Mimo wszystko, ufam, że te osoby pojawiają się w moim życiu jak dobrzy nauczyciele. Pokazują mi palcem miejsca, w których jeszcze muszę odrobić lekcję z zakresu pokochania samej siebie. Wskazują na obszary, które wymagają pracy i refleksji, bym mogła w pełni zrozumieć i zaakceptować swoją przeszłość, doświadczenia i wartość, bym mogła postawić granice i nie pozwalać na ich przekraczanie. Zrozumienie tego procesu może pomóc mi w lepszym poznaniu siebie i w pracy nad własnym rozwojem emocjonalnym i psychicznym. Każde takie doświadczenie jest szansą na zdobycie wglądu w siebie, na zrozumienie swoich potrzeb, granic i wartości.
Kiedy życie rzuca nam wyzwania, kiedy doświadczamy trudności, mamy wybór: możemy ulec rozpaczy lub możemy spróbować dostrzec w tym wszystkim sens. Jeśli potrafimy spojrzeć na negatywną sytuację z perspektywy wzrostu, jeśli mimo bólu i strachu zdecydujemy się poszukać w niej pozytywów, to z czasem zobaczymy, że każda trudność może przynieść nam korzyść.
Wierzę, że najważniejsze, co możemy zrobić dla siebie, to zaufanie, że w każdym momencie naszego życia wszystko działa na naszą korzyść. Nawet jeśli dziś nie widzisz sensu swoich doświadczeń, nawet jeśli zmagasz się z bólem i smutkiem — wiedz, że to, jak zdecydujesz się na te doświadczenia odpowiedzieć, zadecyduje o tym, jak będzie wyglądać reszta Twojego życia.
Życie w zgodzie z sobą, mimo przeżytych tragedii, to odważny wybór, ale to właśnie on pozwala nam kształtować naszą przyszłość. Bo każda lekcja, choć bolesna, jest krokiem ku temu, by stać się silniejszą, mądrzejszą wersją samej siebie. I właśnie w tym tkwi prawdziwa moc każdej, nawet najtrudniejszej chwili…
Z czułością, Anka