Dwadzieścia lat temu wzięłam do ręki aparat po raz pierwszy, nie wiedząc jeszcze, że stanie się on nieodłączną częścią mojego życia. Od tamtego czasu przeszłam przez wiele etapów, próbując różnych dziedzin fotografii, ale to praca z kobietami stała się moją prawdziwą pasją. W ich oczach, gestach, opowieściach odnajduję coś, co mnie inspiruje – delikatność i niezwykłą zdolność do podnoszenia się po życiowych burzach. Dlatego właśnie fotografuję kobiety – bo jestem jedną z nich i rozumiem je jak siebie samą.

Kiedy współpracuję z kobietami, czuję tę wyjątkową, niewidzialną nić, która nas łączy. Kobieca energia to coś, co mnie fascynuje i napędza. Wspólnie możemy dokonać cudów – nieważne, jakie trudności napotkamy, bo razem jesteśmy w stanie przenosić góry. Przez lata spotkałam wiele niesamowitych kobiet, które dodawały mi siły, ale na swojej drodze napotkałam także relacje, które pozostawiły gorzki ślad. Choć te spotkania były trudne, jestem za nie wdzięczna – to dzięki nim nauczyłam się, jak ważne jest zrozumienie i akceptacja. To doświadczenia, które sprawiły, że potrafię lepiej wsłuchać się w potrzeby innych kobiet.

Dlaczego zdecydowałam się fotografować głównie kobiety? Bo każda z nas nosi w sobie niezwykłą historię. Kobiety często przychodzą do mojego studia w momentach przełomowych. Czasem są to chwile po przejściu traumatycznych doświadczeń – rozstania, śmierć kogoś bliskiego, choroba czy trudne doświadczenia. Sesja staje się wtedy dla nich czymś więcej niż zdjęciami – jest rytuałem oczyszczenia, szansą na odbudowanie siebie. Kobiety chcą, by ich historie zostały usłyszane, a ja pomagam im to opowiedzieć poprzez obraz.

Kiedy w styczniu na nowo urządzałam swoje studio, chciałam stworzyć przytulną przestrzeń, w której moi klienci będą mogli poczuć się swobodnie. Kupując sofę i wygodny fotel, myślałam o parach ślubnych, które będą u mnie omawiać szczegóły reportaży. Nie spodziewałam się, że ta sofa stanie się miejscem, w którym kobiety poczują, że mogą powiedzieć mi o wszystkim. Od tamtej pory odbyłam kilkadziesiąt konsultacji, podczas których kobiety otwierają się i zaczynają mówić – nie tylko o zdjęciach, ale o swoich marzeniach, obawach, o tym, co przeżyły. I to dla mnie niezwykle cenne, bo czuję, że te spotkania są czymś znacznie głębszym niż zwykłe przygotowanie do sesji fotograficznej.

Często kobiety przychodzą na sesję, bo chcą spojrzeć na siebie w nowy sposób. To dla nich moment, kiedy na nowo odkrywają swoje piękno i pewność siebie. Czasem opowiadają mi, że marzą o tym, by po sesji uwierzyć w siebie na nowo, odciąć się od przeszłości i zacząć od nowa. Przez kilka godzin, które spędzamy razem, staram się zapewnić im nie tylko piękne zdjęcia, ale też intymność, wsparcie, zrozumienie. Czasem rozmawiamy o ich doświadczeniach, a ja staram się reagować na to, jak mówią o sobie – gdy słyszę, że oceniają siebie zbyt surowo, delikatnie przypominam im, że zasługują na więcej.

Dlaczego fotografuję kobiety? Bo kocham ten moment, kiedy patrzą na swoje zdjęcia i nagle ich oczy rozjaśniają się, są pełne wzruszenia i zachwytu. Uwielbiam, gdy widzą siebie inaczej – piękne, gotowe na nowe wyzwania. To właśnie te chwile są dla mnie najważniejsze i przypominają mi, dlaczego to robię.

Jeśli jesteś kobietą, która marzy o sesji, teraz jest idealny moment. Mam jeszcze wolne terminy do połowy listopada – potem moje studio zmienia się w świąteczną krainę, a moja dyspozycyjność będzie ograniczona do końca grudnia. Nie czekaj – zrób ten pierwszy krok, zarezerwuj swoją sesję i pozwól mi pomóc Ci odkryć siebie na nowo. Czekam na Ciebie z otwartymi ramionami, gotowa uchwycić Twoje piękno w obiektywie.

Z miłością do kobiecych historii,

Anka